sobota, 25 kwietnia 2015

Ząbkowice Śląskie

W piątkowy kwietniowy wieczór Magda zapragnęła pojechać następnego dnia na jednodniową wycieczkę poza miasto. Jako że czasu było mało, a pod ręką mieliśmy przewodnik „Polska na weekend” Pascala i oczywiście Internet, to udało nam się zorganizować bardzo ciekawą wycieczkę zaledwie 60 minut jazdy od Wrocławia.

Krzywa wieża w Ząbkowicach

Krzywa Wieża znajduje się tuż przy Rynku i według wyczytanych danych odchyla się o 2 metry, a mierzy 34 metry. Trochę nam się nie chciało wierzyć i szczerze mówiąc, to nie wydaje się, aby to odchylenie miało aż tyle, więc podeszliśmy do tego sceptycznie. Według przewodnika (rok 2005) wieżę można było zwiedzać tylko w miesiące wakacyjne, ale jakieś było nasze zaskoczenie, gdy okazało się, że jest otwarta, jak również pobliskie muzeum (o czym później). Wejście na wieżę kosztuje 6 zł, a na jej szczycie możemy za darmo skorzystać z lunet. Widoki nie są zapierające dech w piersiach, widać dokładnie pobliski kościół i inne wyższe budynki, a także odległe góry i pagórki. Po drodze na górę można poczytać co nieco o jej historii, a także zobaczyć kolekcję narzędzi do tortur, co ma zapewne swój związek z kolejnym miejscem, do którego się udaliśmy, a więc Laboratorium Frankensteina, które poza miesiącami zimowymi jest otwarte codziennie od 9-tej do 18-tej lub 19-tej. Znajduje się ok. 100 metrów od wejścia do Wieży, tuż przy Izbie Pamiątek Regionalnych im. Józefa Glabiszewskiego.


Laboratorium „Śladami doktora Frankensteina”

Nie każdy wie, ale słynny „Frankenstein” pochodzi właśnie z Ząbkowic, gdyż tak kiedyś nazywało się to miasto, a historia doktora tworzącego człowieka z resztek ciał ludzkich ma swoje podłoże w makabrycznej historii grabarzy z tego miasta, którzy padli ofiarą nagonki lokalnej społeczności i zostali obwinieni śmierci ¼ lub nawet 1/3 ludności miasta, rzekomo szerząc choroby.

W Laboratorium (bilet normalny: 6 zł) najpierw oglądamy 15-minutowy film z National Geographic, podczas którego możemy bliżej poznać to, co się wtedy wydarzyło. Jest to świetny wstęp do dalszej części wystawy, gdzie poznamy nieco bliżej powieść która powstała na podstawie wspomnianej afery, a na koniec zostaniemy wpuszczeni do piwnicy, gdzie urządzono laboratorium dra Frankensteina. Wchodzić powinny osoby o mocnych nerwach, gdyż jest tam ciemno i grozy dodaje złowieszcza muzyka. Zobaczymy tam kilka wystylizowanych pomieszczeń, w których literacki Frankenstein tworzył swoje „dzieło”.

Koniecznie, ale to koniecznie, należy wejść do Laboratorium z przewodnikiem – naprawdę warto poczekać, jeśli nie jest on dostępny, gdyż można od niego dużo więcej się dowiedzieć niż patrząc na same eksponaty czy z samego filmu. My trafiliśmy na przemiłą panią (pozdrawiamy!), z którą dyskusja trwała dużo dłużej, niż samo zwiedzanie wystawy i Laboratorium. Wspominała właśnie ona o gościach, którzy chcą zobaczyć samo Laboratorium bez poznania historii i całej „otoczki”, co sprawia że wiele tracą, a cena biletu jest taka sama, bez względu z której części ekspozycji skorzystamy.

Warto również odnotować, że wejście do Wieży, Laboratorium, Izby Pamiątek i ruin zamku można zakupić w pakiecie za 16 zł (bilet normalny, ulgowy – 8 zł). Oszczędzamy 4 zł na bilecie normalnym i 2 zł na ulgowym.



Pani z Laboratorium poleciła nam, aby koniecznie skosztować przepysznych lodów na Rynku w miejscu o dość chwytliwej nazwie „Frankenstein Cafe” (niestety brak zdjęcia). Miała rację, lody włoskie były przepyszne i dość tanie – duża porcja śmietankowo-truskawkowych kosztowała 4 zł. Naprawdę warto spróbować i serdecznie polecamy!

Oprócz tego na Rynku rzucił się w moje oczy wielki szyld „Supersam”, który kojarzy mi się z ubiegłą epoką i nie sądziłem, że ktokolwiek jeszcze używa tej nazwy :) Poza tym na Rynku jest zaskakująco dużo sklepów z odzieżą (dla jasności: nie lumpeksów) – zwiedziłem sporo miast i nie widziałem aż takiego nagromadzenia sklepów odzieżowych na takim małym obszarze. Oczywiście są tam również banki oraz sieciowe sklepiki spożywcze, ale to przecież norma.


Po lodach powróciliśmy do Wrocławia, mając za sobą naprawdę udany wyjazd i z całą pewnością wrócimy do Ząbkowic, ponieważ od czasu do czasu na Rynku odbywają się różne imprezy tematyczne, a my przy okazji skoczymy na lody :)